niedziela, 26 lutego 2017

Opiekunka #10

Hejka wszystkim!<3
Wreszcie wstawiam ten długo wyczekiwany przez Was post z Vanessą.;)
Miłego czytania.^^
***
~~~
Vanessa spędziła parę dni szwędając się bez celu po lesie, w którym się obudziła. Była zupełnie sama, a z każdą minutą samotność doskwierała jej coraz bardziej.
Pewnego razu chodząc tak po puszczy, zauważyła jakiś tunel z gałęzi oraz liści. Coś ją tam ciągnęło, aby tam zajrzeć. Jakby jakaś tajemna moc wołała ją w tamtą stronę. Przedarła się przez wszystkie kujące pędy i zobaczyła coś niezwykłego.
Ujrzała niewielki, ale uroczy, drewniany domek. Wokół niego roślinność żyła własnym życiem, upiększając przy tym ogród. Lawenda, dzwonki, maki oraz inne kwiaty zachwycające wzrok oraz węch, niby rosły, gdzie chciały bez ładu i porządku, jednak jako całość stanowiły malowniczy widok.
Budynek z zewnątrz emanował ciepłem oraz przytulnością, wręcz zachęcał, aby do niego wejść. Opiekunka wiedziała, że chatka może okazać się jej jedynym schronieniem w puszczy, w której się znajdowała. Nie zastanawiając się ani chwili, ruszyła ku drzwiom.
Już chwytała za klamkę, gdy usłyszała dźwięk wesołego pogwizdywania. Odgłos dochodził z głębi ogródka. Dziewczyna postanowiła iść za nim, nie ważne, że znajdowała się w lesie, nie wypadało wparować komuś obcemu do domu, zwłaszcza, gdy ta osoba znajdowała się w ogrodzie. Radosne brzmienie zaprowadziło Vanessę do starszej kobiety, która pieliła warzywa.
 V : Przepraszam bardzo...
Kobieta : O, witaj młode dziewczę! Co cię w ten radosny dzień do mojej chatki sprowadza?
W głosie staruszki można było wyczuć ciepło oraz optymizm, który ciągle jej towarzyszył.
 Vanessa opowiedziała nieznajomej, jak to obudziła się niczego nie świadoma w środku lasu, jak musiała radzić sobie przez te dni i prosiła o nocleg.
Kobieta : Moje ty biedactwo, tyle wycierpiałaś! Jakże mogłabym odmówić pomocy tak skrzywdzonemu prze los dziecku? Ale mam jedną prośbę, kochana.
V : Jaką?
Kobieta : Wykąp się prędziutko pod prysznicem, bo capisz jak para śmierdzących skarpetek niepranych przez tydzień! Potem przyniosę ci rzeczy na zmianę.
Opiekunka z chęcią wykonała prośbę pustelniczki i po dłuższej chwili stała już przebrana w czystych ubraniach w salonie.
Kobieta : Usiądź tu, drogie dziecko. Mam do ciebie pewne pytanie.
V : O co chodzi?
Dziewczyna bała się, że kobieta się jednak rozmyśliła i wygoni ją z domu. Och, znów ma spać na stercie liści w zimną noc, gdy zwierzęta wychodzą na łowy? Żywić się rybami i jagodami zerwanymi z krzaków, nigdy nie mając pewności, że nie są trujące? Załatwianie swoich potrzeb w krzakach i brak miejsca do mycia? W dodatku zupełnie sama przez cały czas. Nie chciała wracać do takich warunków, zdecydowanie bardziej wolała żyć w przytulnym domu z kominkiem, mieć gdzie się wygrzać, a przede wszystkim żyć Z KIMŚ.
Kobieta : Podczas, gdy się kąpałaś miałam czas na przemyślenia o tobie. Jesteś młodą, sprawną dziewuszką, a ja mam już swoje lata. Nie mogę pewnych rzeczy wykonywać, nie potrafię też gotować. Codziennie jem rybę, którą przynosi mi mój znajomy, który dziś także do mnie przyszedł. Właściwie każdego dnia przychodzi. Mam jeszcze siostrę, lecz ona często wychodzi na kilkudniowe wędrówki, zagłębia się w las, sama nie wiem, po co... Ale zmieniam już temat! Nie będę już obijać w bawełnę : potrzebuję kogoś do pomocy, a ty nadajesz się do tego idealnie! Spadłaś mi prosto z nieba! Zgodziłabyś się tu ze mną zostać? Dogadamy się, jestem tego pewna! Ty będziesz gotować, sprzątać dom i takie tam, a ja będę zajmować się ogródkiem. Piszesz się?
Vanessa przez chwilę analizowała wypowiedź staruszki w głowie. Jej obawy jednak się ie sprawdziły!
V : Pewnie!
Wybór był dla niej w tamtej chwili oczywisty. Zapewne, gdyby pamiętała swoją przeszłość, nie zgodziłaby się, poszłaby w poszukiwaniu wyjścia z tego lasu, chciałaby znów ujrzeć Jolantę i jej radosną rodzinę. Ale teraz? Straciła pamięć, nie miała żadnych wspomnień. Ktoś zaproponował jej schronienie, dlaczego miałaby odmówić?
V : Tylko jedna rzecz mnie zastanawia...Jak mam się do pani odzywać?
Kobieta : Mów mi ciotka Elmira.
~~~
I tak przez długi czas dwie kobiety w głębi lasu żyły razem w zgodzie i spokoju. Wspaniale się dogadywały, niczego im nie brakowało.
Vanessa znakomicie wywiązywała się ze swoich zadań. Gotowała pyszne potrawy z warzyw z ogródka ciotki Elmiry oraz z ryb przyniesionych przez jej znajomego. Ich skromna chatka była na błysk wysprzątana, pomiomo straty pamięci, dziewczyna miała taki sam charakter pani domu. Lubiła pomagać starszym i wykonywać domowe obowiązki.
Pewnego wieczoru, gdy kobiety zasiadły do zjedzenia kolacji, usłyszały donośne pukanie do drzwi wejściowych.
Elmira : Czyżby ponownie mi przysłano takie anioła jak ty?
Przed drewnianym domkiem stały Katherine oraz Claudia, całe brudne i zmęczone. Ledwo miały siłę zapukać do budynku. 
Opiekunka otworzyła drzwi, a Kat od razu, gdy ujrzała znajomą twarz Vanessy, pobiegła ją uściskać. Ogromna radość ją ogarnęła. Wreszcie, po takim czasie zobaczyła kogoś, kogo zna! Natomiast srebnowłosa była zdezorientowana. Kim była ta dziewczyna, która rzuciła się jej w ramiona?
Kat : Och, Vanessa! Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że cię widzę!
V : A kim jest Vanessa?
Kat : No nie wygłupiaj się, to przecież twoje imię!
V : Moje imię... Ale ja nic nie pamiętam odkąd obudziłam się w lesie!
C : Mnie też nie pamiętasz?
V : Przykro mi, ale nie. A tak w ogóle, jak wy się tu dostałyście? Ciotka Elmira mówiła mi, że to cud, że się tu zjawiłam. Nikt w tym lesie nie chodzi.
Kat : Przyjechałyśmy do domu, poszłyśmy spać i... Po prostu obudziłyśmy się tu. Nie mam pojęcia, jak to się stało. Może twoja oraz nasza obecność tu jest powiązana?
V : Nie mam pojęcia, co o tym myśleć. Nie sądzę, że to jest połączone. Ja przecież was nie znam.
Kat : Uwierz mi, doskonale nas znasz. Prawdopodobnie straciłaś pamięć, dlatego nas nie kojarzysz... Naprawdę nie pamiętasz, jak nas zapraszałaś na urodziny Jolanty? A impreza na Halloween?
Dziewczyna próbowała sobie cokolwiek przypomnieć, niestety bez skutku.
V : Ja... Nie pamiętam. Muszę się z tym przespać.
Kat : A jeżeli już mowa o śnie... Mogłabym razem z siostrą tu przenocować parę nocy?
Elmira : Z tym może być kłopot. Nie mamy wolnych miejsc.
V : Oddam im moje łóżko, ja prześpię się na kanapie.
~~~
Życie w małym drewniany domku toczyło się nadal. Nowo przybyłe dziewczynki wciągu dnia pomagały w gospodarstwie robiąc rozmaite rzeczy.
Wieczorami siadały z Vanessą przy kominku i opowiadały jej o jej życiu, które toczyła w Wierzbowej Zatoczce. Czasami opiekunka miała prześwity w głowie o pewnych wspomnieniach, lecz tak samo jak szybko przychodziły, znikały.
Może i dziewczyna nie pamiętała wnuczek swojej pracodawczyni, ale chęć do dzieci wciąż w niej została.
Ubolewała, gdy Katherine i Claudia miały wyruszyć w poszukiwaniu drogi do domu. Przez te kilka dni bardzo się z nimi zaprzyjaźniła i miała nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają.
V : Trafcie szczęśliwie do domu.
To były ostatnie słowa, jakie do nich powiedziała. Potem wpatrywała się z Elmirą, jak znikają za zakrętem leśnej ścieżki.
Gdy siostry znikły z pola widzenia opiekunki i staruszki, Kat musiała powiedzieć Claudii pewną informacje.
Kat : Musimy szybko znaleźć drogę do Wierzbowej Zatoczki i koniecznie powiadomić o położeniu Vanessy Kacpra.
***
I udało mi się jeszcze w tym tygodniu wstawić posta. :) Jest on trochę dłuższy niż zazwyczaj, mam nadzieję, że się spodobał. Dajcie znać, co Wy o tym wszystkim sądzicie w komentarzach, będzie mi miło!:D
Buziaczki.;**

sobota, 11 lutego 2017

Runaway Teen Challenge #3

Hejka!;**
Jak tam życie mija? Opowiadajcie!:D
***
 Odkąd Clara dostała na urodziny aparat fotograficzny, sztalugę oraz gitarę, większość swojego wolnego czasu spędzała fotografując,
 malując pejzaże
i grając na gitarze. To ostanie najlepiej jej wychodziło, widać było, że ma do tego smykałkę. Gdy jej palce dotykały strun, wydobywało się coś więcej niż zwykły dźwięk, to było niebo dla ludzkich uszu.
Pewnego pięknego, słonecznego dnia Clara postanowiła skorzystać z słonecznej pogody i wybrała się z gitarą na dwór. Znów zatopiła się w muzyce, cicho przy tym nucąc.
Niespodziewanie cały ten magiczny moment dla dziewczyny zepsuła Dolores. Wypadła z domu niczym burza, gdy zobaczyła, że blondynka śpiewa przed domem.
D : Co ty sobie wyobrażasz?! Co ludzie o nas pomyślą, gdy zobaczą ciebie jak jakiegoś bezdomnego, który gra, aby dostać jedzenie?! Ty nieumyślna, głupia dziewucho! Nie mam pojęcia, po co Daniel dał ci te rzeczy, nie zasługujesz na nie, tak samo jak mieszkanie w moim domu!
Clarę ogarnęła furia. Co ten babsztyl sobie wyobrażał? Nie będzie ją już więcej ośmieszać, już nie.
C : Możesz dać mi wreszcie spokój? Całe moje życie zmieniasz w koszmar. Na każdym kroku mi docinasz, jakbym zrobiła ci coś złego. Mam już dość, mogłabyś się w końcu zamknąć i odczepić się ode mnie!
Przez tyle lat dziewczyna dusiła w sobie te słowa. Chowała je dla siebie, myślała, że Dolores kiedyś przestanie. Ale tak się nie stało. Wykrzyczała jej to wszystko w twarz, a słowa wystrzeliwały z niej niczym z armaty. Po swojej wypowiedzi poczuła się dużo lżej.
D : Myślisz, że pozwolę sobie na takie traktowanie? Dałam ci dom, schronienie, gdyby nie ja już dawno byś nie żyła. W taki sposób mi dziękujesz? 
Po tych słowach kobieta wyrwała dziewczynie gitarę i rozwaliła ją nie zważając na krzyki i protesty blondynki. 
Clara ze łzami w oczach popędziłą w stronę domu.
Gdy dotarła do pokoju, rozpłakała się na dobre. Widząc, jak Dolores niszczyła jej gitarę, czuła jakby niszczyła coś w niej. Muzyka stała się dla niej czymś bardzo ważnym , w pewnym znaczeniu także sensem życia, czymś zarz po Rachel. Wypełniała pustkę, którą miała w sobie, sprawiała, że chciała wciąż żyć. A teraz zostało jej to odebrane. Nienawidziła Dolores jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. To ona zniszczyła to coś, co było tylko i wyłącznie jej. To ona zmieniła jej życie w katorgę. Nie mogła tak dłużej żyć. Nie mogła dłużej żyć Z NIĄ. Musiała uciec. Uwolnić się od niej.
~~~
Parę godzin później Rachel zapukała do pokoju Clary.
R : Chodź, obiad już jest gotowy!
C : Nie jestem głodna.
R : Znowu ona?
Dziewczyna już domyślała się, dlaczego jej przyjaciółka nie chce zejść na obiad. Tu nie chodziło o to, że nie jet głodna, lecz o jej matkę.
R : O co tym razem poszło?
C : Zniszczyła gitarę i znów wyzywała mnie.
C : Ja już naprawdę nie daję rady. Nie wytrzymuję.
R : Ignoruj ją.
C : To nie jest takie proste.
R : Podejrzewam, ale zaskoczysz ją tym.
R : Trzymaj się, dasz radę.
~~~
Wieczorem
 R : I jak wyglądam?
C : Jeszcze bardziej olśniewająco niż zazwyczaj, a to już jest wyczyn!
R : A tak szczerze szczerze?
C : Przecież prawdę mówię!
 R : Mam nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie. Jeżeli będzie pomyślnie, tata podpisze tą umowę!
C : Będę trzymać kciuki, zasługuje na to.
Rachel do wyjścia miała jeszcze trochę czasu, więc postanowiła go wykorzystać na rozmowie z przyjaciółką. Clarze to bardzo pasowało, wiedział, że to już jej ostatnie chwile tutaj z Rachel. Ucieknie, gdy tylko wyjadą. 
Jak zwykle sielankę musiała zakłócić Dolores. Wykorzystywała każdą okazję, aby wyżyć się na blondynce.
D : Co ty tu robisz? Jeszcze sprowadzisz moją córkę na złą ścieżkę, którą podążasz!
C : Cicho siedź!
R : Mamo, mogłabyś już dać Clarze spokój? Proszę.
D : Przyszłam tu tylko powiedzieć ci, że już wychodzimy. Lepiej już chodź, bo zaczynasz wygadywać głupoty.
R : Muszę już zmykać, życz tacie powodzenia!
C : Na pewno wszystko się uda.
Clara nie chciała puścić przyjaciółki, chciała na zawsze już pozostać w jej objęciach. Wiedziała, że będzie za nią tęsknić, rozpaczać, ale nie miała innego wyjścia. Zbyt wiele się nacierpiała.
Po wyjściu wszystkich, dziewczyna zasiadła do biurka, aby napisać list pożegnalny do Rachel. Nie chciała tak uciec nic jej nie mówiąc, ale nie miała siły powiedzieć jej tego w twarz. W dodatku brunetka przekonywała by ją, aby została.
Rozejrzała się po pokoju przyjaciółki. Tyle wspaniałych chwil tu z nią przeżyła. Na te wszytskie wspomnienia uśmiechnęła się i łza zakręciła jej się w oku. Położyła list w otwartej książce,
przebrała się, zabrała najpotrzebniejsze rzeczy i uciekła. Gnała przed siebie nie wiadomo gdzie. Nie miała konkretnego celu. Podczas biegu czuła wolność, której nigdy nie doświadczyła. Mogła robić, co chce, nie była uzależniona od nikogo.
***
No i tak to było zanim Clara uciekła. Myślę, że takie poznanie jej wcześniejszej historii dobrze zrobiło. ;) Jestem zadowolna, że wreszcie skończyłam tego posta, miałam z nim duuże problemy.
Tak, wiem, wiem, znów Was zostawiłam na tyle czasu z niczym, przepraszam. Teraz ( w końcu!) zaczęły mi się ferie i postaram się coś w drugi tydzień wrzucić, ale nic nie obiecuję, bo już każdy dzień praktycznie mam zaplanowany. :) Pracuję teraz nad czymś specjalnym na bloga i ,ahh!, nie mogę się doczekać, aż to wrzucę! :D
Trzymajcie się!;**