sobota, 16 lipca 2016

Opowiadanie #1.2

Witam, witam!^^
Tak jak pisałam w pierwszej części opowiadania, podzieliłam I rozdział na dwie części. Oto druga!
 Miłego czytania. ;***
***
    [...] - Jezu, Magda, już się lepiej czujesz? - zapytała z przerażeniem w głosie Ada.
    Blondynka rozejrzała się naokoło siebie. Nadal znajdowała się w szkole, ale w gabinecie pielęgniarki. "Jak ja się tutaj znalazłam? Ostatnie co pamiętam to silny ból głowy, a potem... ciemność." pomyślała.
- Tak, tak - odpowiedziała z pośpiechem - A tak właściwie... To co mi się stało?
- Zemdlałaś - powiedziała pielęgniarka - Muszę na chwilę iść. Ada, przypilnujesz Magdy.
- Oczywiście - brunetka kiwnęła twierdząco głową i lekko uśmiechnęła się do higienistki. 
    Gdy drzwi się zamknęły przyjaciółki zostały same w gabinecie. Zielonooka otworzyła usta i już chciała zasypać przyjaciółkę pytaniami, lecz ta była szybsza.
- Zanim cokolwiek powiesz, muszę ci coś powiedzieć - zaczęła.
- No dobrze. O co chodzi? - zadała pytanie zdezorientowana Ada.
- Ja muszę iść do domu - ''Serio ja to powiedziałam? Nagle zaczęłam słuchać jakiegoś szeptu z mojej głowy, który najprawdopodobniej jest wytworem mojej bujnej wyobraźni? Ale... Ja mam przeczucie. Poprostu. Mam przeczucie".
- Ty myślisz, że ja cię w takim stanie puszczę do domu? Nie informując o tym pielęgniarki? - zaśmiała się brunetka - Chyba żartujesz! Mowy nie ma!
- Ale ja...
- Żadnego ale! Musisz tu zostać! Nie daj boże jeszcze znowu stracisz przytomność.
-  Ja MUSZĘ iść do domu - powtórzyła, jednak tym razem z dużym naciskiem na "muszę".
- Nie.
- Ada! Ty nic nie rozumiesz! Poprostu wypuść mnie stąd!
- Jak nic nie rozumiem, to może mi wyjaśnisz?
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo i tak byś mi nie uwierzyła.
- Znamy się od tylu lat. Już mnóstwo rzeczy słyszałam z twoich ust. Nic już mnie nie zdziwi.
- Ty nie rozumiesz, że ci nie powiem?
- Dlaczego?
- Poprostu nie powiem!
- Nie ufasz mi?
- Oczywiście, że ufam!
- To mi powiedz!
- Gdybyś była prawdziwą przyjaciółką to byś mi pomogła bez zastanowienia! - wykrzyknęła zdenerwowana już Magda.
- Czyli według ciebie, nie jestem prawdziwą przyjaciółką? - powiedziła ze smutkeim w głosie zielonooka.
- Nie oto mi chodziło... - zaczęła mówić zakłopotana blondynka.
- To o co? Albo nie mów. Nie mam ochoty słuchać twoich tłumaczeń.
    Ada zamilkła. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek usłyszy coś takiego od swojej przyjaciółki. Te słowa mocno ją dotknęły. Łzy natychmiast zapłynęły jej do oczu. Odwróciła się plecami do szarookiej, aby nie pokazać jej swojej słabości. Bez zastanowienia się otworzyła drzwi i wyszła z pokoju zostawiając Magdę samą.
    "Przynajmniej teraz będę mogła pójść do domu, ale... Czy o to mi chodziło? Nie chciałam pokłócić się z Adą, tylko... Ach... Nie ważne. Na razie nie będę o tym myśleć. Muszę iść do domu. Oj głosie, mam nadzieję, że to, że ciebie słucham będzie warte kłótni z przyjaciółką. Wait.... Do kogo ja mówię? No tak, do wytworu mojej wyobraźni". 
    Szarooka wstała z łóżka. Postawiła pierwszy krok. Nagle przed jej oczami wszystko zawirowało. Chciała wrócić na posłani, jednak nie wiedziała, gdzie co jest, wszystko jej się mieszało. Przez pomyłkę zamiast złapać mebel, na którym leżała, złapała szufladę w biurku pielęgniarki. Moc jej pociągnięcia ręką była tak silna, że aż szuflada wyleciała z biurka. Cała jej zawartość leżała na podłodze."Czemu ja jestem taka niezdarna?" pomyślała. Patrzyła na bałagan, który zrobiła. " Nawet nie wiedziałam, że higienistka ma tyle rzeczy. Bandaże, woda utleniona, plastry, skalpel... Hmm... Skalpel może się przydać, gdy zobaczę w domu coś lub kogoś niebezpiecznego. Wziąć go czy nie?" Blondynka nie zastanawiała się dłużej. Nachyliła się i wzięła opakowany przedmiot. Szybko wyszła i wyznaczyła sobie cel - dom.
~~~
    Magda bez większych problemów wyszła ze szkoły. Jedyną rzeczą, która jej przeszkadzała był nieustępliwy ból głowy, lecz dała radę. Właśnie stała przed budynkiem, który nazywała swoim domem. Głęboko westchnęła. Sama nie wiedziała, czy chce tam wchodzić. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad tym. Gdy w jej głowie zaczęły rodzić się rodzić same czarne scenariusze, ruszyła się z miejsca. Otworzyła furtkę, przeszła przez ogród i zatrzymała się przed drzwiami wejściowymi. Już miała wyciągnąć klucze, gdy nagle spostrzegła, że drzwi są uchylone. Przeszedł ją zimny dreszcz. Znieruchomiała ze strachu. "A jeżeli tam jest złodziej? Albo poprostu mam wróciła wcześniej z pracy...Będę się trzymać tej drugiej wersji, ale na wszelki wypadek...."  Wyciągnęła ze swojej kieszeni skalpel, który wcześniej zabrała.
    Teraz była pewniejsza siebie. Miała broń i w chwili zagrożenia nie będzie zawahała się jej użyć. Wzięła głęboki wdech i wydech, a następnie powoli otworzyła drzwi, aby wejść do środka. "Co będzie to będzie. Już się nie wycofam." pomyślała.
    Była wewnątrz domu. Rozejrzała się uważnie po przedpokoju. Pusto. Przez chwilę starach ją opuścił i już miała odetchnąć z ulgą, gdy nagle usłyszała kroki ciężkich, masywnych butów. " O nie, nie, nie! W co ja się wpakowałam?! Po co ja tu przychodziłam?! Czemu chociaż raz nie mogłam ulec Adzie? Uhh! Jaka jestem na siebie zła! Już sobie wyobrażam, co będzie się dalej dziać. Do domu włamał się złodziej z bronią i właśnie w tej chwili okrada mój dom. Zapewne po paru sekundach zauważy mnie, wyciągnie broń i nie zadając mi żadnych pytać naciśnie... Magda! Jak możesz tak myśleć?! W twoim domu jest (zapewne) jakiś obcy mężczyzna i okrada ciebie i twoich bliskich, a ty się poddałaś napięciu? Ahh... Sama się za siebie wstydzę. Jaka mogłam tak myśleć? Dobra, przestanę rozmyślać i przystąpię do działania." Postanowiła działać szybko i skutecznie. Rozpakowała skalpel i zacisnęła go w swojej dłoni tak mocno, żeby mieć pewność na sto procent, że go nie zgubi. Zaczęła stawiać niepewne kroki przed siebie i podążać w kierunku obcego. Jeden krok. Drugi. Trzeci. Z każdym kolejnym rosła w niej pewność siebie.
    Weszła do salonu. Od razu ujrzała ciemną, zakapturzoną postać. Nie mogła rozpoznać, czy to kobieta, czy mężczyzna ,ponieważ obcy stał tyłem i był ubrany w długą, czarną pelerynę, która ciągnęła się po podłodze. Magda nie wiedziała co robić. Stać w miejscu, czy powiedzieć coś. Nie miała zbyt dużo czasu do zastanowienia się,więc postanowiła, że odezwie się.
- Kim jesteś? - zadała pytanie. Chciała brzmieć jakby była pewna siebie, lecz jej głos zabrzmiała strachem. Nie o taki ton jej chodziło.
    Postać nie odpowiedziała oni słowem, tylko powoli obróciła się do blondynki. Tej serce tak waliło, że myślała, że zaraz wyskoczy jej z klatki piersiowej. Gdy obcy był już przodem do dziewczyny, znów nastała ciemność.
***
Tak, wiem, że ten rozdział jest dłuższy, ale bardzo przyjemnie mi się go pisało. Początkowo było o połowę krótszy, lecz chciałam jeszcze dać parę poprawek. Taaaak. Te poprawki zmieniły cały tekst. A! Mam jeszcze pytanko : jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? Według mnie jest lepiej i świeżej, jeżeli mogę to tak ująć. ;D I dziewczęco! ;P
Kisses and hugs!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. Wow ! Dzisiaj jestem pierwsza xD To twoje opowiadanie jest MEGA supi *^* .Z niecierpliwością czekam na next'a ;3 I nowy wygląd też jest supi xd c:
    Pzdr ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ty mi słodzisz. ;D Dziękuję bardzo i pozdrawiam również!<33

      Usuń
  2. Przyjemnie się czyta to co piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń